
Porównanie matek z Manhattanu do małp naczelnych? Chyba właśnie tym kupiła mnie Wednesday Martin! Naczelne z Park Avenue to zabawna książka, o momentami zwierzęcych zachowaniach kobiet, a czasami także i mężczyzn zamieszkujących właśnie tę dzielnicę. Uśmiech schodził mi z ust tylko wtedy, gdy przypomniałam sobie, że to nie fikcja literacka, a fakty, wnioski spisane przez autorkę po przeprowadzeniu obserwacji.
Najciekawszym
elementem książki jest to, że autorka jest antropolożką, a cała książka
jest niejako wynikiem jej społecznego eksperyment. To interesujący zabieg, który sprawia, że pozycja wyróżnia się treścią ponad inne oferowane w księgarni. Martin
przeprowadziła się wraz ze swoim mężem i synkiem z mniej prestiżowej
części Manhattanu na Upper East Side. I to właśnie to wydarzenie, skłoniło ją do napisania owej książki.
Z pozoru nic nieznacząca migracja, te
dwie części miasta nie są od siebie bardzo oddalone, a jednak
przyniosła ona wiele zmian w życiu jej rodziny. Już próba znalezienia
idealnego mieszkania była dla niej problemem, właśnie wtedy zderzyła się
z pierwszymi regułami, które rządzą ich światem. Stroje, konwenanse,
napompowane zasady. W swoich badaniach jest niczym, wspominany przez nią w książce kilkukrotnie, Bronisław Malinowski. Prowadzi badania terenowe wśród mam zamieszkujących obecnie tę bogatą dzielnicę. Jakie są wnioski? Słodko gorzkie, momentami zabawne, bo przecież każdy z nas dąży do osiągnięcia jak najlepszego statusu w życiu, momentami przerażające, ale pokazują w dość przystępny, przekrojowy sposób tę grupę społeczną.
Nadmiar
pieniędzy na UES zdaje się wcale nie pomagać, a sprawiać, że nasze życie może być wypełnione
problemami... ale to dylematu rzędu: którą torebkę kupić, do ilu pokoi możemy
zmniejszyć obecne mieszkanie by stać się właścicielami posiadłości w Aspen, czy nasze dziecko może
pobawić się z tym czy innym rówieśnikiem.
Rytualne
otrzęsiny, czyli demonstracja sił kobiet, które od dawna są w danej
grupie, najczęściej zorganizowanej wokół.. szkoły ich pociech to nieodłączny element. Bo to
właśnie tam zaczyna się życie towarzyskie każdego szanującego się
rodzica mieszkającego na Upper East Side. Nie jesteś już Anną Kowalską,
lecz
mamą małego Jasia Kowalskiego. Tak też zwykło się podpisywać SMS czy
maile, przez pryzmat naszej pociechy. Dość specyficzne podejście, jakby
to dziecko pozwalało Ci zająć takie, a nie
inne miejsce w hierarchii społecznej. Bo to właśnie ta ostatnia jest celem nadrzędnym życia tego stada. Osiągnięcie odpowiedniego statusu, poważania w grupie, takiego statusu, który pozwoli patrzeć na innych z góry, oceniać i krytykować w wąskim kręgu podobnych sobie osób, tych usytuowanych nieco niżej, posiadających mniej.
Obraz, który
kreuje przed nami autorka jest druzgocący. Bez
zahamowań pisze o dużych ilościach alkoholu spożywanych przez ludzi z UES, dla
nich to forma terapii anty stresowej. Oczywiście poza procentami stosują oni
także tradycyjne farmakologiczne pomoce w celu radzenia sobie z
rzeczywistością - xanax ponad wszystko. I nie jest to dla nich niczym dziwnym czy nienormalnym. To ich codzienność. Także zakupy w najdroższych butikach, modne eko jedzenie i zmiana miejsca zamieszkania na jeszcze lepiej usytuowane.
Ale co dzieje się, gdy w życiu jakiejś rodziny coś pójdzie nie tak? Degradacja z piastowanego stanowiska, niesforne dziecko, utrata pracy, zdrada męża? Zachęcam Was do przeczytania książki Naczelne z Park Avenue Wednesday Martin i odnalezienia odpowiedzi na te pytania!
★★★★☆
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz