wtorek, 12 marca 2019

MUZA KOSZMARÓW // LAINI TAYLOR

 
 
 
        Zrozumieć przeciwnika, a nawet starać się go ocalić, czy walczyć o miłość, która ulatuje wraz z duchem ukochanej. Los przygotował dla naszych bohaterów twardy orzech do zgryzienia. Kto tak naprawdę jest potworem, a kto bohaterem, kogo próbować ocalić, a kogo pozbawić życia?


Szloch, miasto w którym toczy się akcja, nie zasługuje na taką okropną nazwę. Jest pięknym miastem, pełnym pięknych mieszkańców, nietuzinkowych obywateli. W Szlochu żyją piękne niebieskoskóre dziewczęta, marzące o zemście i całujące duchy. Jedną z nich jest Sarai, potomkinią bogów, która ma niezwykły dar. Może wpływać na sny. Brzmi pięknie? Uwierzcie, że nie zawsze tak jest.

Lazlo staje się niebieski, posiada boskie moce i to właśnie dzięki nim jest w stanie uratować miasto. Nie udało mu się jednak ocalić Sarai, która żyje jako duch dzięki Minya. Która jak dobrze wiemy jest dość kapryśna. Są więc razem, ale nie w takim wydaniu o jakim marzyli w Marzycielu.

Miasto chyli się ku upadkowi, wojna zagląda do niego coraz częściej, czekając tylko na odpowiedni moment by wybuchnąć. Kto uratuje miasto? Lazlo stoi przed życiowym wyborem, dylematem niemal moralnym: uratować swoją miłość, Sarai, czy tysiące mieszkańców Szlochu? Miłość kwitnie więc w obliczu nadchodzącej wojny. Los Lazlo i Sarai leży w małych rękach Minyi, kto więc uratuje miasto?

Kolejna część serii Laini Taylor przenosi nas w głąb historii, przenosimy się do psychiki bohaterów. Obserwujemy ich dylematy i wybory. Bohaterowie są mocną częścią tej historii, to od nich zależy kierunek, jaki obierze historia. Oprócz znanych nam z poprzedniej części postaci pojawiają się także dwie nowe, Kory i Novy.

Nie ma bohaterów jednoznacznie dobrych czy złych. Ich cechy i zachowania są na pograniczu, nawet jeśli ktoś, jak Lazlo, w pierwszej części był postacią całkowicie pozytywną, budzącą sympatię, tutaj jego zauroczenie staje się nieco irytujące. Stawia je przed dobrem wielu innych osób. Zyskuje natomiast Minya, której motywy działania są w książce przedstawione w obiektywny sposób i w ten sposób jej postać zostaje nieco ocieplona.

W tej części dużo słabiej wypada kwestia językowa. Książkę czyta się już trochę słabiej, wolniej i jakoś bez polotu. Akcja owszem jest bardziej wartka, ale brakuje mi tego „czegoś” z Marzyciela. Co nie zmienia faktu, że świat wykreowany przez autorkę wciąż jest magiczny, niedostępny i dobrze zbudowany. Ból i cierpienie przeplata się z ulgą i optymizmem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz