Po trwającym cztery miesiące maratonie czytelniczym kryminałów, thrillerów i rozlewów krwi miło było przeczytać ciepłą, słodką wręcz historię o dwójce młodych osób. Wielkim plusem książki było także to, że każdy z bohaterów niósł ze sobą swoją tragedię rodzinną, sytuację, która ukształtowała go jako człowieka. Każdy z bohaterów radził sobie z tym jednak w inny sposób.
Ona zamknęła się w swoim świecie milcząc od dnia tragedii nie wypowiedziała ani słowa by nie musieć się tłumaczyć, opowiadać o chwili, która złamała jej życie. On ukrywał rodzinną sytuację pod kurtyną pełną uśmiechów, pewności siebie, bez miejsca na słabość.
Ona to Maggie Carleton, nastolatka której błysk w oku zniknął wraz z chwilą, w której zobaczyła jak jej ojciec zabija jej mamę. Milczenie miało przynieść ulgę, to jej pomysł na żałobę i brak pytań o tamto zdarzenie. Maggie przenosi się do cioci i wujka, by rozpocząć u nich kolejny etap w swoim życiu, spróbować skończyć szkołę, pozostać niewidzialną
On to przystojny i popularny w swoim liceum gracz futbolu West Ashby. Nikt jednak nie wie, że pod pięknym uśmiechem kryje chorobę swojego ojca, swój ból i strach przed odejściem swojego dziecięcego idola, mężczyzny dzięki któremu kocha sport.
Ich spotkanie było nagłe, a czytając o nim w pierwszej chwili zupełnie nie pomyślałam o tym, że autorka może połączyć bohaterów. Jednak ból i cierpienie w oczach obu zbliżyło ich do siebie. On otwiera się przed dziewczyną, zdradza jej najbardziej skrywane sekrety swojej rodziny. Ona jest świetnym słuchaczem, ale nie tylko ... Rodzi się między nimi więź, coś intymnego opartego na wzajemnym zrozumieniu i zaufaniu. I chociaż szybko dość jasne staje się zakończenie tej książki, jest ona miłą lekturą dosłownie na jeden wieczór.
Ciepła opowieść o wzajemnym zaufaniu, budowaniu relacji, przed którą dużo wyzwań. Tajemnice, milczenie i strach przed otwarciem się na drugą osobę. Momentami mocno wzruszająca, w innych fragmentach zabawna. Dawno nie rozwodziłam się na temat książkowych - ta seria skradła moje serce. Minimalizm, pastelowe napisy, prostota, którą bardzo lubię. I białe grzbiety, cóż więcej mogę powiedzieć.
A jak wasza relacja z książkami Abbi Glines?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz