poniedziałek, 21 sierpnia 2017

ŚWIATŁO, KTÓRE UTRACILIŚMY // JILL SANTOPOLO

ŚWIATŁO KTÓRE UTRACILIŚMY RECENZJA JILL SANTOPOLO OTWARTE


      Utknęłam ostatnio czytelniczo w dwóch książkach, które na moim stosiku wstydu są już od jakiegoś czasu, mój plan czytelniczy na sierpień zakładał, że zmniejszę ilość nieprzeczytanych książek aż o 3 pozycje. No i chyba za bardzo wzięłam to sobie do siebie i męczę się z nimi okropnie. W ramach małej odskoczni znalazłam na tablecie ebook Światła, które utraciliśmy, żeby dać sobie odpocząć od bardziej wymagających treści. Poza tym dawno nie czytałam dobrej książki z wątkiem romantycznym

Książka opowiada o historii Lucy i Gabe'a. Rozwój wątku miłosnego to jakiś ekspres, od samego początku się dzieje. A zaczyna się w dość nietypowym i charakterystycznym chyba dla wszystkich świadomych obywateli świata. Akcja zaczyna się w dniu, którego nie zapomni cały świat, w dniu w którym dwie wieże runęły w Nowym Jorku i WTC przestaje istnieć. Dzień ten dał początek nowej rzeczywistości sterowanej przez wrogie siły ze wschodu. To także przełomowy dzień dla naszej dwójki bohaterów, bo właśnie to wydarzenie uświadamia im, że nie ma niczego pewnego na świecie, że życie pełne pasji, miłości i zaangażowania może być jedyną właściwą ścieżką. Gabe kocha fotografię i właśnie tym postanawia się zająć. Lucy zostaje wkrótce później zostaje producentką serialu dla dzieci. Dzień jej największego sukcesu, otrzymania nagrody dla produkcji staje się jednocześnie tym najgorszym w jej życiu, tym który przyniesie cierpienie i zmiany. Gabriel postanawia zostać fotoreporterem na Bliskim Wschodzie, decyduje za ich oboje, nie pozostawia jej wyboru. Wyjeżdża, zabierając jej cząstkę siebie, która dla dziewczyny była siłą napędową.

Książka jest o tęsknocie, trudnych wyborach. Próbie odbudowania swojego życia bez niego, bez faceta, który miał być na zawsze. Ale który pojawia się co jakiś czas w naszym życiu niczym duch, który burzy codzienny porządek naszego życia. Gabe to magnes, przyciąga do siebie, nie pozwala o sobie zapomnieć. To lekkoduch, a przynajmniej tak może się wydawać, najważniejsze dla niego jest to co on ceni, to co on chce robić, jego plany i pragnienia. Lucy poszukuje miłości, chce poukładać sobie życie bez Gabriela, gdy już odważa się na jakiś krok do przodu, znowu pojawia się on, przelotem, siejąc niepewność i burząc to co sobie wybudowała.

Jak w ogóle można mówić o życiu, po złamaniu serca przez prawdziwą miłość? Ja jako czytelnik nie mogłam się po niej pozbierać. Końcówkę książki przepłakałam, rozbroiła mnie ona totalnie, moje wrażliwe oblicze ukryte gdzieś głęboko zostało rozsadzone. Nawet pisząc tę recenzję mam łzy w oczach!

Narracja to jakaś magia, bo bohaterka pisze jakby do Gabriela, krótkie rozdziały kieruje bezpośrednio do niego, streszczając mu w ten sposób swoje życie, chwile w których jej towarzyszy i te, w których go brakuje, których nie mogą ze sobą dzielić. Nie brakuje w nich osobistych zwrotów. Czytanie tej książki to jak czytanie pamiętnika, to intymne przeżycie, mimo że to tylko fikcja literacka. 

No i zakończenie, które sprawia, że rozpadasz się na kawałki, jak Lucy po wyjeździe Gabriela. Pełne emocji, tęsknoty, desperackiej próby odzyskania tego, co zostało utracone dużo wcześniej. Cała zresztą książka to wypełniona po brzegi emocjami historia. Ale to nie zwykła książka o miłości, to zdecydowanie jedna z tych o prawdziwym, szczerym i przede wszystkim dojrzałym uczuciu. Które mimo tego, że nie ma prawa bytu istnieje w sercach dwóch ludzi, ewoluując i dojrzewając. Światło, które utraciliśmy serwuje nam cały wachlarz emocji! To piękna opowieść o pięknej, ale trudnej relacji. Przedstawia nam też różne modele miłości i związków, i właśnie fragment opisujący te ostatnie to chyba mój ulubiony z całej pozycji:

(...) wyobraża sobie każdy swój romans jako określony rodzaj ognia. Niektóre relacje przypominają jej pożar, są tak potężne, wszechogarniające, majestatyczne i niebezpieczne. Możesz w nich spłonąć, zanim się zorientujesz, jak bardzo cię pochłonęły. Inne są podobne do ognia w kominku, który pali się jednostajnie, dając ciepło i tworząc przytulną atmosferę (...)

Chyba niewiele więcej jestem dla Was napisać, by nie zdradzić za wiele. Polecam Wam przeczytanie tej książki, pozbieranie się po niej zajmie Wam kilka dni, ale warto! Daje do myślenia, porusza najgłębsze uczucia i zagląda w takie obszary naszej duszy, która zbyt często się nie ujawnia.

 ★★★★★

8 komentarzy:

  1. Mam ten tytuł w głowie już od jakiegoś czasu, a Twoja recenzja mnie przekonała:* buziaki! https://come-book.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło i mam nadzieję, że się nie zawiedziesz :)

      Buziaki, Paulina

      Usuń
  2. Nie czytuję często takich książek, ale teraz będę mieć ją na uwadze. Dziękuję za tę recenzje, gdyby nie ona, to pewnie przeszłabym obok tego tytułu obojętnie.
    Pozdrawiam booki-v.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie w tej książce urzekła okładka, bez czytania recenzji czy opisów kupiłam ebooka i nie zawiodłam się!

      Buziaki, Paulina

      Usuń
  3. Bardzo dużo słyszę o tej książce - na pewno kiedyś ją przeczytam :) Cieszę się, że Ci się spodobała. Nie słyszałam jeszcze negatywnych opinii na jej temat :)

    Pozdrawiam,
    Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dopiero po przeczytaniu książki zerknęłam na opinie innych, ale też nie wpadłam jeszcze na żadną negatywną :)

      Buziaki, Paulina

      Usuń
  4. Na pewno sięgnę po tę książkę niedługo. Coś mnie do niej przyciąga, a z każdą kolejną recenzją utwierdzam się w przekonaniu, że ta książka przypadnie mi do gustu! :)

    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pewnego wieczoru poczułam, że muszę ją przeczytać i kupiłam szybko ebooka :) I nie żałuję! :)

      Buziaki, Paulina

      Usuń