Odkrywca to książka wypełniona po brzegi przygodą, w którą wyruszamy wraz z młodymi rozbitkami. Jesteśmy świadkami ich zagubienia, opiekuńczości i złości na własne słabości i towarzyszy podróży.
Amazońska dżungla to zdecydowanie nie miejsce dla czwórki dzieci, szczególnie jeśli nie znalazły się one w niej celowo, a w wyniku wypadku. Samolot podniósł się do lotu obiecując bezpieczną i pełną pięknych widoków podróż. Nagle jednak metalowy ptak postanowił opuścić zaplanowany tor podróży i nieco zbyt wcześnie opadł na ląd, gwałtownie i niespodziewanie zabierając życie części pasażerów. Katastrował, pożar
Fred, Lila, Maks i Con. Czwórka rozbitków, którzy są nieco zbyt młodzi na wojaże w takich warunkach. Ale to na szczęście tylko książka. Odkrywca rozwija przed nami świat natury, który nie jest przesadnie groźny. Owszem zdarzą się sytuacje nieco bardziej ryzykowne niż spacer polaną, ale zdrowy rozsądek i dużo szczęścia sprawią, że nasi bohaterowie poradzą sobie i z takimi zwrotami akcji. Fred niewyraźnie dowodzi tej wyprawie poznawczej po wyspie, jest najstarszym męskim członkiem grupy. Stara się działać odpowiedzialnie i mieć kontrolę nad tym, co się dzieje. Maks dla odmiany jest małym, strachliwym chłopcem, który płaczem pokazuje swoją siłę i chęć powrotu do rodziców. Lila to raczej typ opiekunki, być może dlatego, że nasz mały płaczliwy dżentelmen to jej brat. No i Con, a właściwie Constance - zdecydowanie ma swoje zdanie i nie lubi się mylić. Wie czego chce, a nawet jeśli jest inaczej, mocno to ukrywa.
Ich celem staje się znalezienie drogi powrotnej do domu. Żadne z nich nie cieszy się z faktu, że znaleźli się na odludziu, z daleka od rodziny, od cywilizacji. Kombinują jak mogą, by uciec naturze amazońskiej dżungli. Stają się budowniczymi, tworzą mapę, próbują ujarzmić zarówno własne charaktery jak i naturę.
Na wyspie spotykają dorosłego, tytułowego Odkrywce, który nie myśli o powrocie do normalnego świata. Wręcz stawia dzieciakom warunek - pomoże im, jeśli Ci obiecają, że nie pisną o jego istnieniu ani słowa. Dziwne prawda? Skazywać się na życie na odludziu, mimo posiadania samolotu, możliwości powrotu do cywilizacji, być może do bliskich mu ludzi.
Język jest przyjemny, książkę czyta się bardzo sprawnie i przyjemnie. Jest to pozycja skierowana do dzieci, więc nie znajdziemy w niej rozbudowanych zdań, wielu trudnych słów. To raczej język prosty, dziecinny, bo przecież nasi bohaterowie sami nie są jeszcze nawet nastolatkami.
Język jest przyjemny, książkę czyta się bardzo sprawnie i przyjemnie. Jest to pozycja skierowana do dzieci, więc nie znajdziemy w niej rozbudowanych zdań, wielu trudnych słów. To raczej język prosty, dziecinny, bo przecież nasi bohaterowie sami nie są jeszcze nawet nastolatkami.
Dachołazy autorstwa Rundell uwiodły mnie swoim wdziękiem i piękną historią. Odkrywca niestety nie przebił wcześniejszej książki, ale jest tuż za nią. Jeśli chcecie wyruszyć wraz z bohaterami w tę ciekawą i momentami niebezpieczną przygodę, polujcie na tę książkę i .. ahoj przygodo! Dajcie znać, która z książek Rundell bardziej wam się spodobała :)
Lubię czasem sięgać po książki skierowane do młodszych czytelników, może się skuszę. ;)
OdpowiedzUsuńJestem Ania, mam 28 lat - uwielbiam przygodowe książki skierowane do dzieci :D
OdpowiedzUsuńMusze jeszcze nadrobić "Dachołazy" bo również mnie zainteresowały a jakoś nie mogę znaleźć na nie czasu :)
Ani nie czytam książek przygodowych, ani tym bardziej przeznaczonych dla dzieci :D W najbliższej przyszłości po nią nie sięgnę, ale kto wie - może za kilka lat? ;)
OdpowiedzUsuńJejku, cudownie tutaj, obserwuję oczywiście Twojego bloga, jestem zachwycona. Recenzja również niczego sobie, bardzo dobrze napisana. Książka jest fantastyczna, chcę ją przeczytać, ponieważ właśnie skończyłam Dachołazy, a ponoć jest to ta sama auorka.
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/02/slammed-colleen-hoover.html